Poręba Wielka/ Uchodźcy mogą zostać w dawnej szkole; gmina myśli o przenosinach
Gmina Oświęcim jest współorganizatorem pobytu w Porębie Wielkiej ponad 30 uchodźców, w tym kilkanaściorga dzieci.
"Uchodźcy mogą pozostać w budynku. Został dopuszczony do użytkowania. Nikomu w nim nic nie grozi. Pozostaje jednak kwestia ogrzewania. Musimy sobie z tym poradzić. Pomoc w naprawie zadeklarował wojewoda małopolski" – powiedział Smolarek.
Samorządowiec podkreślił, że remont kotłowni może potrwać co najmniej kilka dni. Potem na jej dopuszczenie muszą wyrazić zgodę "strażacy, kominiarze i budowlańcy". "Oczywiście, na razie możemy zastępczo stosować, jako alternatywę, grzejniki olejowe, ale to nie będzie na stałe. Na szczęście pogoda nas mile zaskoczyła. Jest ciepło" – zaznaczył.
Mirosław Smolarek poinformował zarazem, że samorząd poszukuje innego miejsca, gdzie uchodźcy mogliby zamieszkać. Pierwsze propozycje zostaną złożone jeszcze w poniedziałek. "Mam jednak świadomość, że nie wszyscy będą chcieli się przenieść. To miejsce w Porębie Wielkiej było im znane, przyjazne" – dodał.
Wójt zaznaczył, że w budynku dawnej szkoły powstać ma docelowo dom dziennego pobytu dla seniorów. "Jeżeli uchodźcy, którzy obecnie tu mieszkają zgodzą się na rozlokowanie, wówczas rozpoczniemy prace nad jego adaptacją do nowych potrzeb. Jeśli nie, to poradzimy sobie z ogrzewaniem i nadal będziemy wspierali naszych gości z Ukrainy" – powiedział Smolarek.
Ogień w kotłowni byłej szkoły podstawowej w Porębie Wielkiej pojawił się w niedzielę po godzinie 20. Wszyscy mieszkający w nim uchodźcy z Ukrainy, ponad 30 osób, w tym kilkanaście dzieci, opuściły budynek. Około godziny 21.30 pożar został ugaszony. W jego wyniku nikt nie doznał obrażeń. Ogień objął jedynie kotłownię opalaną węglem i drewnem. Tuż przed godziną 22 mieszkańcy mogli wrócić do swoich lokali.
Rzecznik oświęcimskiej policji asp. szt. Małgorzata Jurecka poinformowała w poniedziałek PAP, że zdaniem biegłego z zakresu pożarnictwa prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w kotłowni.(PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ mark/